29.7.15

Skąd czerpać energię?


Dobra, przyznam się szczerze, że jak na razie lato 2015 nie zapowiada się ciekawie. Ciągle tylko deszcz, burze, grad, chłód. A słońce? Wyobraźcie sobie, że na przekór ludzkości postanowiło zrobić sobie wakacje. W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić własne sposoby na to, skąd brać energię. Każdą metodę przetestowałam, a więc możecie być spokojni, że nie zostaniecie moimi królikami doświadczalnymi! Będzie o żarełku, o łóżeczku, przyrodzie i... A zresztą, przekonajcie się sami. Nie mam głowy do pisania zajawek. W dzisiejszym wpisie (a właściwie na jego końcu) niczym pies z podkulonym ogonem piszę o tym, że tymczasowo powracam.


  • KAWA CZY HERBATA?

Co?! Ja niczego nie reklamuję, coś ty! Wydaje ci się. Nie nawiązuję przecież do cieszącego się dawniej nie małą sławą programu. Ja po prostu... Och, dont't mention it. Wstajesz rano, idziesz do kuchni, zasiadasz za blatem, a twoja druga połówka [lub niezastąpiona mama] pyta cię, co chcesz do picia. Kakao wykluczasz na samym początku, bo cukier, bo odchudzanie, bo coś tam. Masz do wyboru: kawa albo herbata. Ogólnie przyjęło się, że to pierwsza wymieniona przeze mnie pozycja pobudza najlepiej, ale zdziwisz się, jeśli powiem ci, że ta druga również jest niczego sobie. Ja na dobry początek dnia wybrałabym oczyszczającą zieloną herbatę.. Pamiętaj, że kolorowe, pełne konserwantów i kuszące ceną napoje izotoniczne  nie dodają energii [ani skrzydeł], lecz w zamian dostarczą ci ogromną dawkę cukru! Możesz chwilowo poczuć w sobie moc, ale na dłuższą metę - to się nie opłaca.

  • WYJDŹ NA DWÓR!

Bo nic tak nie daje rankiem kopa, jak świeże powietrze! Już nawet nie musisz się angażować; po jakiego ubierzesz się od stóp do głów, umalujesz, poczeszesz i wykąpiesz skoro czeka cię praca w domu? Po prostu wystaw głowę przez okno i weź parę głębokich oddechów. I tak, niech sąsiedzi patrzą. Mają ci czego zazdrościć! Najlepiej byłoby, gdybyś wyszła na balkon lub do ogrodu. Może to, co zaraz napiszę cię zdziwi, ale to prawda. Im więcej się ruszasz, tym więcej masz energii. Warto więc z samego ranka objechać okolicę na rowerze, a energia, którą zyskasz wystarczy na pół dnia!

  • 10 MINUT DLA MÓZGU

Doszły mnie ostatnio słuchy, że ludzki mózg potrzebuje na pełną regenerację jedynie dziesięć minut. Z początku mnie to zdziwiło, bo w końcu od najmłodszych lat wpajano mi, że im więcej śpię, tym lepiej. No cóż, pewne rzeczy przychodzą dopiero z wiekiem [trzeba do nich zwyczajnie dorosnąć]. Masz przed sobą sporo pracy? Zresetuj swój mózg, rzuć wszystkim, ustaw sobie budzik tak, aby zadzwonił za równe dziesięć minut i relaksuj się, a co! Powiem wam, że to działa. Sprawdziłam to na własnej skórze, więc potwierdzam, że warto.

Nie wspominałam już o oczywistych oczywistościach, do których osobiście zaliczam poranne spożycie śniadania, pięć posiłków dziennie, butelkę wody zawsze przy sobie [odwodniony człowiek nie potrafi się skupić - gdy chce ci się pić oznacza to, że masz 2% odwodnienie], aktywność fizyczną, która dotlenia mózg oraz dobre nastawienie. Bez tego ostatniego ani rusz!

ORGANIZACYJNIE

Wpis o odejściu przeczytało ponad dwieście osób. Myślałam nad tym naprawdę długo. Wrócić? Dobra znajoma uświadomiła mnie, że nie powinna rezygnować z czegoś, nad czym pracowałam tak długo. Myślę, że głównie przez to postanowiłam nie porzucać bloga. Próbowałam z Redwhitness i zrozumiałam jedno. Tu nie chodzi o czas, tu nie chodzi o posty - tu chodzi o zmiany. Postanowiłam, że pora wziąć się za siebie (a raczej za blogaska), spiąć poślady i przeprowadzić nie lada metamorfozę. Przejrzałam wszystkie posty i zostawiłam jedynie te, które uważam za mądre i niosące wartościowe treści. Przepuściłam przez sito dosłownie wszystko i wydobyłam to, co moim zdaniem najlepsze. Czy moja decyzja jest ostateczna? Tego nie mogę wam zapewnić. Jestem cholerykiem, który bardzo często zmienia zdanie. Na razie zostaję. Liceum to nie są żarty, a za to kolejna przeszkoda w tym, ażeby prowadzić bloga. Spróbuję. Może się uda. Ludzie bywają w gorszych opałach, a niżeli uczęszczanie do nowej szkoły. Damy radę, jakoś będzie :) To teraz konkrety... Blog przejdzie metamorfozę, a więc nie przestraszcie się, gdy zaskoczy was rozpikselowany nagłówek, niewyraźna czcionka lub, co gorsza, informacja o tym, że dostęp do Orasey'a jest niemożliwy. W najbliższych dniach niech to będzie dla was coś normalnego. Ale do rzeczy! Skupię się bardziej na tematyce noszącej dumną nazwę lifestyle. Będzie sporo o życiowych trikach, pojawią się jakieś poradniki i refleksje. Wyrzucam za to z jadłospisu wpisy pamiętnikowe. Bądźmy szczerzy, takowe są zbędne. Tymczasem, miłego dnia kochani!

16 komentarzy:

  1. Dobrze ze jesteś ! Uwielbiam Cię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widziałam Twój komentarz na Facebooku. Dał mi niezłą motywację! Cieszę się niezmiernie, ponieważ przywitałaś mnie jako pierwsza, naprawdę :) I właśnie poprzez takie osoby nie potrafię porzucić blogowania...

      Usuń
  2. Bardzo fajnie, że wróciłaś na tego bloga ;) Czy będziesz jeszcze prowadzić RedWhitness?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że tak. Będę prowadzić również Redwhitness. I choć skupiać będę się raczej na tym blogu, tam pojawiać będą się posty czysto związane z refleksjami oraz moim życiem. Jak wynika z treści powyższego posta, odstępuję od tych tematów chwilowo, aby w pełni oddać się lifestylowi :)

      Usuń
  3. Weszłam tutaj pierwszy raz i szczerze to bardzo spodobał mi się twój blog. Masz świetne zdjecia i cudny wygląd i bardzo ciekawie piszesz. ;) ^^

    Zaobserwowałam! Zapraszam również do siebie :)
    http://green0floor0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się niezmiernie, że spodobało ci się to miejsce. Co prawda, zdjęcia nie są mojego autorstwa (pochodzą z Kaboompics), ale dobieram je z największą starannością. Dziękuję za tak motywujący komentarz ♥

      Usuń
  4. Jestem tu pierwszy raz - trafiłam przez Pisane Miodem - i będę pojawiać się częściej. Aktualnie mój blog również przechodzi rekonstrukcję, nie do końca niestety wiem, jak będzie to wyglądać. Osobiście też mam chwile, momenty, długie okresy zwątpienia, ale doszłam do wniosku, że robię to tylko dla siebie, cudownie jeśli komuś się spodoba, ale jeśli nie? Nie ma nad czym płakać. Polecam ten tok myslenia! :) Masz świetny blog, świetnie piszesz, nic tylko być z siebie dumną. Powodzenia dalej, na pewno będę śledzić Twoje dzialania, bo z czystym sercem przyznam - naprawdę warto, aż się milej robi, jak się spotyka taką osobę w blogosferze! :)

    Pozdrawiam,
    ohvictorria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zastosuję się do twojej metody. Tok myślenia jak najbardziej w porządku!

      Niezmiernie się cieszę, że tutaj zajrzałaś. Dosłownie mnie zatkało, ponieważ aż nie wiem co powinnam odpisać. Bardzo mnie cieszą tak miłe słowa, czuję się szczęśliwa i spełniona. Nikt wcześniej w taki sposób nie pisał o mojej twórczości. Owszem, pojawiały się pochwały, ale to dopiero Twoja uświadomiła mnie, że Orasey to ważna rzecz w moim życiu. Dziękuję Ci za to ♥

      Usuń
  5. Ale super <3 Tęskniłam za twoją mądrą gadką, haha ;) Oczywiście będę czytała cię i podziwiała — czyli nic się nie zmieni. Nie mogę się doczekać kolejnych postów!

    Ja energię czerpię z herbaty z Liptona cytrynowej (odkryłam ją dwa tygodnie temu, od tamtego czasu piję ją codziennie rano i wieczorem). Często też właśnie siadam sobie z herbatką i śniadankiem na balkonie, bo mam go w miarę duży, a na dodatek stoją tam dwa krzesła i stolik, przy których siedzi się jak w bajce. (:

    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądra gadka? Bo się zarumienię ♥

      Ty jesteś moim sobowtórem? Ja też kocham cytrynową herbatkę od Liptona, jak i konsumuję śniadania na balkonie, bo jest on dość duży (mam tam dwa krzesła, stolik, ale i nawet leżak, a więc z tym ostatnim udowodniłam, że jakaś różnica między nami jednak jest).

      Usuń
  6. Jestem do szaleństwa zakochana w twoim blogu, te zdjęcia, teksty, umiejętność pisania...ah! Mamy kilka rzeczy wspólnego, kocham herbatę, kotki itp. (;
    A co do postu ja czerpię energię z różnych rzeczy, czasem z rozmów z przyjaciółmi, czasem z samotności z herbatką i kotem na kolanach. Możliwości jest dużo! Tylko trzeba je zauważać :) Ostatnio sprawiłam sobie nowy rower więc ciągle jeżdżę nim nad jezioro itp to daje mi dużo energii!

    Pozdrawiam cieplutko, będę zaglądać na kolejne posty! Oj to pewne (; pozeracz-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Niedługo spodziewaj się wiadomości na emailu, jeszcze dziś ;)

      Usuń
    2. Jedni myślą, że ruch jedynie męczy, a ty i Twój rower to idealny przykład, który obrazuje, że to mit! Im więcej się ruszamy, tym więcej tlenu dostarczamy do mózgu, a co za tym idzie, tym samym dostarczamy sobie energii :)

      Cieszę się, że mój blog przypadł ci do gustu, Olu! Bardzo mi miło, naprawdę ♥

      Usuń
    3. W takim razie czekam na Twoją wiadomość z niecierpliwością! :)

      Usuń
  7. Dla mnie świetnym rozwiązaniem do inspirowania się przy pracy w domu jest moja magiczna ściana - pomalowana farbą kredową. Mogę po niej pisać, malować, przyklejać co mi się podoba. To taka skarbnica motywacji i ładnych rzeczy. A jak już całkiem ogarnia mnie niemoc twórcza, wtedy po prostu zabieram psa na długo spacer do parku. Obserwowanie ludzi daje dużego inspiracyjnego kopa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się nie zgodzić! Cudownie jest usiąść sobie na ławce w parku, zamknąć oczy, posłuchać tego, jak brzmi otoczenie, a następnie spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.
      Również myślałam nad taką ścianą, ale czy nie brudzi się przez to podłoga? Chciałabym się tego dowiedzieć, ponieważ jestem bliska kupna tego cudeńka!

      Usuń