12.7.19

O tym, jak depresja stała się modna


Kiedy chodziłam do przedszkola, na topie były karteczki. Każdy z nas codziennie tachał ze sobą ogromny segregator (niektórzy nawet kilka!), w którym trzymał prawdziwe skarby. Zwykłe, gładkie, z Winx, ze zwierzakami, no i te najcenniejsze - z brokatem. Panowała taka moda, a my, dzieciaki z przedszkola "pod Lipą", bardzo szybko ją podchwyciliśmy. Potem nastała podstawówka. To dopiero były czasy! Polly Pocket, bandanki, KlejNuty. I gimnazjum - "konwersy", "wansy", pierwsze kroki w social mediach. W liceum przewijało się tyle trendów, że aż ciężko to zliczyć. Ale tam byliśmy już asertywni i mało kto się im poddawał. Chyba wydorośleliśmy. A przynajmniej jakaś część z nas.


Ostatnio głośno zrobiło się o depresji. Wiecie, kampanie społeczne, filmy, ale i, co smuci mnie najbardziej, przykre informacje o czyjejś śmierci, którymi co rusz zasypuje nas radio, internet czy telewizja. O problemie się mówi, a mnie to cieszy. Społeczeństwo jest uświadamiane i edukowane, uczone tego, aby nie bagatelizować, nie machać ręką, nie mówić: "Weź się w garść i przestań się mazać". Miód na moje uszy, gdy  słyszę kolejne historie, gdzie wszyscy się mobilizują, organizują w szkołach warsztaty, gdy blogerzy tytułują swoje posty w stylu: "Jak się zabić?", żeby potencjalni samobójcy trafili na ich teksty i się rozmyślili. Cel szczytny. No, nie może być idealnie. Jest i czarna strona tego całego szumu.

Zmierzając do sedna

Odnoszę wrażenie, że depresja stała się ostatnio modna, a osoby, które twierdzą, że na nią chorują - są w pewien sposób gloryfikowane, uznawane za wyjątkowe, zdobywają niesamowitą popularność lub, ogłaszając, że ją u siebie odkryli, zwiększają swoje zasięgi, kiedy to ich twórczość spotkał zastój. Sprytny chwyt marketingowy, dobry clickbait, w sumie łatwo się wybić - szanuję. Tylko co wy chcecie w zamian od tych wszystkich par oczu, które zaczną was obserwować? Litości? Poklasku? Uznania?

"Depresja to poważna choroba, której objawem jest przejmujące uczucie smutku, przygnębienie, zniechęcenie, utrata zainteresowań i przyjemności, zaburzenia snu i apetytu, ogólne zmęczenie, utrata koncentracji. ... Depresja może znacząco zakłócić zdolności człowieka do pracy, nauki, a także codziennych, życiowych wyzwań."~ źródło: www.zdrowiepsychiczne.org

Tak się składa, że z depresją styczności nie miałam, ale mogę sobie wyobrazić, że osoba, która z nią walczy, nie będzie chciała się z tym obnosić (chyba, że ma w tym cel, aby pomagać innym i pokazać, że da się z tego bagna wyjść). Mylę się? Oczywiście, nie mam prawa wrzucać wszystkich do jednego wora i szufladkować wedle własnego widzimisię. Istnieją przypadki, które to szukają rozgłosu, aby zyskać atencję choćby po to, żeby ktoś zwrócił na nie uwagę, pomógł im, bo one nie mają już siły, nie widzą sensu, by rzucić rękawicę i stoczyć bój. Moja dzisiejsza pogadanka nie będzie się jednak skupiała na osobach zmagających się z depresją, a na tych, którzy w obrzydliwy sposób wykorzystują ją do zdobycia popularności. Jeśli ktoś postępuje w ten sposób, jest dla mnie zerem. Zdania nie zmienię. Może jestem już zbyt stara, żeby pewne rzeczy zrozumieć, może wychowałam się w innych czasach, ale żartowanie z jakiejkolwiek choroby jest dla mnie obrzydliwe i nie do przyjęcia. Dlatego teraz tak się pienię i oburzam, bo z depresją żartów nie ma. To nie huśtawka nastrojów, która minie. To nie "gorszy dzień". Naprawdę.

Dziś trochę poważniejszy tekst z mojej strony. To akurat leżało mi na wątrobie od dłuższego czasu i w końcu zebrałam się, aby całość  ubrać w słowa i się z wami tymi moimi przemyśleniami podzielić. Pamiętajcie, że istnieją pewne granice. Granice dobrego smaku i zdrowego rozsądku. Zanim cokolwiek poczynicie, przemyślcie swoje działania po dziesięć razy, prześpijcie się z tym i zastanówcie, czy aby na pewno ma to sens, czy kogoś nie zranicie. I czy przypadkiem zamiast popularności, jaką chcecie uzyskać, nie dostaniecie linczu. Bo nie każdego tak łatwo nabrać.

6 komentarzy:

  1. Udawanie jakiejkolwiek choroby, czy innej "ludzkiej krzywdy" i innych tego typu rzeczy, jest po prostu okropne i nie rozumiem ludzi, którzy coś takiego robią, co oni mają w głowach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kierują nimi naprawdę przeróżne pobudki. Jedni chcą w ten sposób łatwo, szybko i bezboleśnie zdobyć pieniądze, drudzy zyskać popularność, a jeszcze inni wzbudzić litość czy po prostu zrobić szum w celu zwrócenia na siebie uwagi. Dla mnie - niedorzeczne. Dla nich, działających bez skrupułów - codzienność, błahostka, nic szczególnego.

      Usuń
  2. straszny jest ten trend na udawanie i idealizowanie chorób psychicznych, przez co tym prawdziwie chorym ciężko jest dostać zrozumienie i pomoc :(
    BLOG
    YOUTUBE

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko kiedy osoba naprawdę chorująca na depresję obnosi się z tym. Może głośno o niej mówić, szukać pomocy, wsparcia, ale nie wykorzystuje choroby do osiągnięcia czegokolwiek. Często wręcz takie osoby, tłumią w sobie objawy, starają się walczyć i udawać,że wszystko jest ok. Niestety im ktoś więcej, głośniej mówi o depresji tym większa szansa, że niekoniecznie ma z nią coś wspólnego. Pozostaje zawsze opcja, że taka osoba szuka zainteresowania z jakiegoś powodu, co też może być objawem problemu. Ale jednak udawanie jakiejkolwiek choroby jest kiepskim pomysłem. Bo i jest nie fair i kiedy prawda wyjdzie na jaw można osiągnąć efekt odwrotny do zamierzonego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie do tego zmierzam, i właśnie to ujęłam w swoim wpisie. A symulowanie depresji czy jakiejkolwiek innej choroby jest skrajnie infantylne. Gdy prawda wyjdzie na jaw, można stracić naprawdę wiele.

      Usuń