8.5.15

Domagajcie się szacunku!


Nie chcę reklamować strony, o której będzie dziś mowa. Nie chcę również nasyłać na jej autora tabunu anonimowych komentatorów - bo po co? Przeglądając blogi natrafiłam na bardzo ciekawą pozycję. Autor zaintrygował mnie, a więc postanowiłam zbadać teren. Wzięłam pod lupę ostatnich parę postów. Zapowiadało się nieźle. Już chciałam dodać ów bloga do swojej listy czytelniczej, gdy nagle natrafiłam na post o ludziach otyłych. Autor posta krytykuje wszystkich z nadwagą uważając ich za gorszych, szydząc z nich, a także nazywając leniami wlewającymi w siebie hektolitry coli oraz wrzucających w siebie dziesiątki hamburgerów. Jedna z jego czytelniczek w delikatny sposób ujęła to, że niektórzy nie są otyli z własnej winy. Tutaj miała na myśli kwestię genów lub nieuleczalnej choroby. Bloger szybko znalazł jednak wytłumaczenie i zarzucając dziewczynie niekompetencję dodał, że z nadwagą spowodowaną chorobą można walczyć przeprowadzając operację. Wkroczyłam do akcji. Napisałam komentarz, w którym przedstawiłam swoje stanowisko w sprawie, którą znacie z posta Ta gruba. Dodałam jeszcze, że nie podoba mi się fakt, iż autor bloga w tak nieuprzejmy sposób zwraca się do swoich czytelników atakując ich i łapiąc za słówka. Po niecałej dobie otrzymałam odpowiedź. Autor postanowił pozostawić mój wpis bez komentarza, ponieważ udowadniam nim, że sama mam z czymś problem. Nie jestem jedyną osobą, którą w ten sposób potraktował. Pod każdym postem znajdzie się czytelnik mający odmienne zdanie niż ów bloger. Jego reakcja? Ta sama. Kontratak, krytyka, zarzucenie niekompetencji. W tym samym dniu na twitterze blogera znalazłam wpis o tejże treści: "jakiś dzieciak napisał mi, że straciłem czytelnika, gurwa i co teraz :'(". Fakt, ujęłam w komentarzu to, że przestaję zaglądać na tego bloga, lecz nie wiedziałam, że jego autor weźmie to aż tak bardzo do siebie. Chłopak usunął mój wpis, a na wcześniej wymienionym portalu społecznościowym począł mnie obrażać. Nazwał mnie dzieckiem, choć różnica wieku pomiędzy nami to (aż!) dwa lata. Często spotykam się z takim zjawiskiem, ale pierwszy raz w blogosferze. Czy czas zacząć się bać?

Jestem zdruzgotana tym, jak co poniektórzy traktują swoich czytelników. Nie będę płakać przez to, bo jakaś pisarzyna usunęła mój komentarz. Nie tędy droga. Kiedyś uważałam, że szczytem braku kultury jest niedopowiadanie na komentarze pozostawione pod postem. Zmieniam zdanie. Bezczelnością jest karcenie komentatora za to, że chciał podzielić się z nami swoją opinią. Naprawdę przeraża mnie brak szacunku do osób odwiedzających blogi. Złotą zasadą prowadzenia bloga jest to, aby pamiętać, że każdy może mieć prawo do wyrażania swojego zdania. Nikomu nie można tego zabronić. Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym swobodne wyrażanie krytyki jest całkowicie dozwolone. Skąd więc znikające komentarze? Skąd chęć udowodnienia swoich chorych racji? Nie wiem, czy to przerost ego czy po prostu charakter. W każdym razie uważam, że bloger postąpił w niewłaściwy sposób.

Czy czytelnikowi należy się szacunek?

15 komentarzy:

  1. No nie wytrzymam nie rozumiem jakim sposobem takie osoby chodzą po świecie i jeszcze w dodatku pisza bloga. Takie zachowanie jest karygodne ponieważ pisasz powinien wyrażać swoje zdanie i ma do tego prawo ale nie ma prawa nikogo obrażać jeśli ma ktoś ma inne zdanie. W dodatku jeśli ktoś probuje wyprowadzic go z błędu to tym bardziej powinien poczytać na ten temat bo w innym wypadku wychodzi na kompletnego buraka który widzi tylko czubek własnego nosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było i w tym przypadku. Już nawet nie chodzi o mnie, ale o osoby, które być może twórczość owego blogera lubią. On jednak traktuje ich jako marny dodatek, z którego i tak żadnego zysku nie ma. Przerażające!

      Usuń
    2. I jak to ujął: "Dopuszczam wszystkich do głosu, ale szczeniackiej konstruktywnej krytyki nie mam zamiaru tolerować." - wspaniale :)

      Usuń
    3. Pozwolę się wtrącić. Napisał "szczeniackiej konstruktywnej krytyki"? Zapewne oczekuje głaskania po główce i słodkich komentarzy od ludzi, którzy się z nim zgadzają. Chamstwo się szerzy, a ten człowiek ma problemy z przyjęciem jakiejkolwiek krytyki :)

      Usuń
    4. Nie sposób się nie zgodzić :) Moje wszystkie komentarze, w których wyrażałam to, co myślę usunął. Od tak. Bez powodu. Jedynie obserwuję, gdy na swoim twitterze co parę godzin dodaje żenujące wpisy typu: "Widzę że wszędzie bede musiał niektórych banować, szczerze mówiąc mam dosyć blokowania 2 czy 3 tych samych osób wszędzie" czy "Mam fajnych czytelników, tylko 5% taka jakaś z dupy" lub nawet "Doświadczam dziś płaczu o to ze usuwam komentarze". To naprawdę robi się żenujące :)

      Usuń
    5. O jego bezsilności zaś mówi ten screen: http://i61.tinypic.com/6zofw7.png

      Usuń
  2. Domagać się szacunku - spoko, każdemu czytelnikowi on się należy. Jednak przeciąganie jednej i tej samej sprawy nie tylko na blogu, ale również na innych platformach (Mówię tutaj, o tej pożalsięboru "Dyskusji" na twitterze) jest już niesmaczne. Nie spodobała Ci się treść, którą szerzy autor - mówisz mu o tym, jeśli zareaguje w pozytywny sposób, dobra nasza, jeśli nie - idzie się dalej. Jego prawo pisania swoich poglądów, tak samo, jak nasze ich komentowania, ale używanie wszelkich dostępnych środków to w mojej opinii lekka przesada.
    Ale to abstrahując od przedmiotu dyskusji i tego kto miał rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie dlaczego moje komentarze zostały usunięte, a autor zablokował moją osobę wszędzie gdzie się tylko da? Najpierw sam zaproponował dialog, po czym zarzucał mi, że zamiast marudzić mogłabym zająć się blogiem, ponieważ on w tym czasie trzy teksty napisał. Nie zareagowałabyś na taką bezczelność? Odpuściłam. Prowadziłam z nim dyskusję na Twitterze, ale tylko przez chwilę (sama od siebie opublikowałam chyba z pięć wpisów z oznaczeniem owego blogera - on zaś co godzinę żali się, że napastuje go jakieś dziecko wiedząc, że zostałam zbanowana). Tu nawet nie chodzi o mnie, ale o inne osoby, które go odwiedzają. On zwyczajnie nie ma szacunku do człowieka, który ma odmienne zdanie. Okej, można się czasem pokłócić o to, kto ma rację, ale żeby prowadzić tak nieczystą grę obrażać kogoś wiedząc, że owa osoba jest w stanie to przeczytać? Niesmaczne moim zdaniem.

      Usuń
  3. Myślę, żenie zareagowałabym na taką bezczelność, ponieważ kiedy widzę, że odmienne zdanie od doktrynalnego spotyka się z alergiczną reakcją, to zwyczajnie daję sobie spokój i nie zawracam sobie głowy dalszymi poczynaniami danego autora. Zresztą, spójrz proszę teraz na tę sytuację z momego dystansu - ten chłopak cudnie Tobą zmanipulował, doprowadzając prowokacją do Twojego bulwersu. Teraz to wygląda tak, jakbyś to Ty nie mogła przeżyć odmiennego zdania i za wszelką cenę próbowała udowodnić wyższość swojej racji nad jego (m.in. kontynuowanie dyskusji na twitterze po zablokowaniu na blogu, uwaga o nowych wpisach, która miała sugerować, że on zajął się już nowymi tematami, podczas gdy Ty ciągle nie możesz przeżyć starego, "przedawnionego" już przecież wpisu, albo wytykając, że żalisz się na tę sytuację na swoim prywatnym blogu).
    Myślę, że ta cała przepychanka jest w ogóle dziecinna (to tak apropos zarzutów kierowanych sobie nawzajem) i najlepiej będzie, jeśli obydwoje odpuścicie. Być może się mylę, ale uważam, że dopiero umiejętność przyjęcia cudzej opinii (nawet jeśli w zupełności się z nią nie zgadzam) i przejście z nią do porządku dziennego jest świadectwem prawdziwej dojrzałości. Spróbuj zwyczajnie być ponad.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zrozumiem takich ludzi, ktorzy bez sensu obrazaja innych - otylosc jest chorobą, jedni z wlasnej winy, inni z innych powodow, ale nie nalezy postrzegac ich tak, jak to ująl ten, poża sie Boże, 'bloger'...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nawet nie chodzi tutaj o to, co ten bloger napisał. Boli mnie to w jaki sposób zostałam przez niego potraktowana.

      Usuń
  5. Genialny post, będę obserwować, zapraszam do mnie: http://blousforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że trochę nieświadomie dałaś się wciągnąć w przepychankę. To, że wspomniany autor ma problem z przyjęciem nawet nie krytyki, a po prostu odmiennego zdania, to fakt i nie ma co się nad tym rozwodzić. Usunął twoje wpisy? Jego święte prawo, choć dobrze o nim nie świadczy. Prawda jest jednak taka, że przez te dyskusje zrobiłaś mu darmową reklamę, a przy okazji spadła na Ciebie fala krytyki. Większość jego czytelników nie wie jak było naprawdę, więc na straconej pozycji jest nie kto inny tylko Ty. Jemu się najbardziej upiekło. Rozumiem oczywiście twoje zniesmaczenie, ale z perspektywy czasu chyba sama dojdziesz do wniosku, że w momencie zauważenia usunięcia twoich komentarzy należało sprawę zakończyć. W sieci zawsze znajdzie się ktoś taki i nam pozostaje po prostu się z tym pogodzić, a i zaoszczędzimy dzięki temu sporo nerwów. Jedyną odpowiedzią, jaka nasuwa mi się na jego wypowiedź o nadzwyczajnej produkcji tekstów jest ta, że liczy się jakość, nie ilość. I myślę, że tym właśnie powinnaś się kierować. A wpisy takie jak ten, zapisywać w roboczych, zajrzeć po dwóch tygodniach i obiektywnie spojrzeć czy warto. Jeśli tak, to w jakiej formie. Jak widzisz emocje niekoniecznie są dobrym doradcą, czasami lepiej odczekać i trochę się zdystansować. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z tobą. Bloger skutecznie mną zmanipulował i wydaje mi się, że doskonale wiedział o tym, że dam się nabrać. No cóż. To doświadczenie nauczyło mnie wielu rzeczy. Wiem, że nie warto przejmować się takimi osobami, wszczynać niepotrzebnych kłótni oraz w ferworze emocji publikować tego typu postów. Wydaje mi się, że nie tylko wylewałam w nim swoje żale, ale przede wszystkim zaznaczyłam, że pewne zachowania w blogosferze są niedopuszczalne. Myślę, że sporo wyniosłam z tego incydentu.

      Usuń