7.9.15

Trochę empatii, proszę


Wiecie co? Czasem mam wrażenie, że powinnam wstydzić się za nasze społeczeństwo. Tyle się trąbi o tym, aby pomagać innym, a jak przyjdzie co do czego to nikt nie kiwnie palcem, każdy odwraca wzrok lub ucieka przed problemem. To strasznie nie fair. Zrozumiałam to dopiero teraz. Trochę późno, ale lepiej niż wcale, prawda? Byłam świadkiem sytuacji, która odmieniła mój pogląd na tę sprawę. Co prawda, życia nie uratowałam, ale zrozumiałam, że pomaganie innym jest piękne. Dzisiaj byłam świadkiem (a raczej uczestnikiem) pewnego incydentu, który odmienił moje spojrzenie na społeczeństwo. Do tej pory myślałam, że jak coś wokół mnie się wydarzy to nie zareaguję, bo jestem nieśmiała. To się zmieniło. W obliczu tego, że ktoś potrzebował pomocy przemogłam się. Ale od początku. Z góry uprzedzam, że wpis nie powstał po to, aby przechwalać się odwagą, chęcią niesienia pomocy. Nie zrobiłam nic szczególnego, ponieważ nie mogę tego porównać do ratowania ludzkiego życia. Był to swego rodzaju gest. Nie chcę się puszyć i oczekiwać na oklaski, bo myślę, że każdy z nas by to zrobił. Chociaż... Po zachowaniu gapiów nie byłabym taka pewna. Lekcje kończyłam o 15:05. Razem z koleżankami poszłyśmy na jeden z większych przystanków w mieście, w którym jest moje liceum. Czekałyśmy dobre pół godziny, bo autobus jak zwykle z powodu korków miał spore opóźnienie. Nagle na ławce usiadła młoda kobieta z (na oko) dwuletnim dzieciątkiem. Mamusia popalała papierosa ciągle upominając swoją pociechę, że to zachowuje się niewłaściwie. Jej autobus nadjechał. Spieszył się jak każdy inny, bo w drodze był kolejny. Młoda matka zerwała się z siedzenia, po czym upuściła trzymaną w lewej ręce torebkę. Na nieszczęście była otwarta. Wszystko rozsypało się na chodniku. Dokumenty, smoczek, kosmetyki, pieniądze... Zareagowałam tylko ja. Jedna z pań zatrzymała kierowcę, a ja szybko i sprawnie zwróciłam właścicielce zawartość torebki. Nikt inny się nie ruszył. Wokół przystanku zebrał się niemały tłum. To było przykre. Mam świadomość, że gdybym w tamtej chwili była gdzieś indziej, być może kobieta nie dałaby sobie rady. Trudność polegała na tym, że młoda mama na jednej ręce trzymała córeczkę, w drugiej torbę, a gdzieś tam jeszcze miała papierosa. No, gdyby nie to ostatnie, z pewnością nie doszłoby do tego wszystkiego.

Co z tym pomaganiem?

Wszystko szczęśliwie się skończyło. Pani zdążyła na autobus, a ja do końca dnia czułam się wspaniale, bo komuś pomogłam (chyba po raz pierwszy). Wspaniałe uczucie, kochani. Polecam! Nasunęła mi się pewna refleksja. Smuci mnie to, że nasze społeczeństwo jest takie zamknięte w sobie. Gdy komuś dzieje się krzywda, zareagują naprawdę nieliczni, po których byśmy się tego nie spodziewali. Myślę, że każdy pamięta przypadek, gdy dziewczyna została kilkakrotnie ugodzona nożem w środku miasta. Dookoła niej pojawiali się przechodnie. Młoda kobieta nie przeżyła ataku, a powodem jej śmierci było wykrwawienie. Wiecie, to przerażające. Tak naprawdę bardziej prawdopodobnym jest, że umrzemy, a niżeli ktoś nas uratuje. Takie mamy społeczeństwo. Ludzie potrafią co najwyżej nakręcić krótki filmik katastrofy/wypadku, wstawić go na YouTube'a i jeszcze się przez to wybić. Dzisiejsza sytuacja pokazuje, że nie mamy za grosz empatii do drugiego człowieka*. Każdy z nas wgapia się w ekran telefonu, podczas gdy ktoś potrzebuje pomocy. Nie bądźmy obojętni, proszę!

*Jest spora szansa, że się mylę (to zdarza mi się nade często). Nie pasjonuję się obserwowaniem naszego narodu, lecz po poszczególnych zachowaniach wiem, czego mogę się spodziewać. Jeśli nie mam racji, okey. Coś jednak czuję, że jest inaczej. Spotkałeś się z podobną sytuacją, kiedy to na krzywdę innego człowieka nie było odzewu? Łączmy się w bólu. Opisz to, co przeżyłeś.

2 komentarze:

  1. uważam, że mało kto zdobyłby się na taki prosty gest, bardzo się cieszę, że są jeszcze tacy ludzie jak ty :) ja czasami kupowałam bułki dla bezdomnych, którzy koczowali pod marketami i nie uważam, że to wymagało zbyt wiele ode mnie. te kilkadziesiąt groszy nie sprawiło, że zbiedniałam (a byłam niepracującą ucznnicą technikum) a może ktos z tych panów czy pań miał chociaż taki posiłek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się sobie dziwię, że pomogłam tej kobiecie. Zazwyczaj w takich sytuacjach chowam głowę w piasek, bo z natury jestem nieśmiała. Kupowanie bułek dla bezdomnych to dopiero piękny gest! Uczciwiej jest podzielić się jedzeniem, a niżeli obdarować kogoś pieniędzmi, kiedy to wielce prawdopodobnym jest, iż delikwent wyda podarunek na alkohol. Gdy byłam mniejsza, stosowałam się do tej zasady i robię tak po dziś dzień.

      Usuń