1.9.15

Mój pierwszy raz


Mowa o pierwszym dniu w liceum, czyli rozpoczęcie roku szkolnego w zupełnie nowym miejscu, z zupełnie innymi ludźmi, w zupełnie innej formie. Będzie to swego rodzaju opowiadanie. Przyznam się bez bicia, że mogłam narzekać tylko na dwie rzeczy, o których wspominam w poniższym tekście (pogoda oraz ludzie, czyli zestaw standardowy, dobrze wam znany). Więcej jednak było pozytywów tego niecodziennego wydarzenia!

Zaczęło się od pobudki. Nieprzyjemnie jest wstawać o szóstej rano, gdy zwykle budziłam się o dziewiątej. To jak zimny prysznic. Świadomość, że nie mogę się spóźnić powodowała, iż budzika nie mogłam w żaden sposób zignorować. Przygotowanie się do wyjścia zajęło mi nieco ponad pół godziny. Wszystkie potrzebne rzeczy umiejscowiłam w widocznym miejscu, przez co zyskałam kwadrans dla siebie. Zjadłam pożywne śniadanie, które postawiło mnie na nogi i wyszłam z domu. Autobus przybył na parę minut przed siódmą trzydzieści. Napełniał się znacznie z każdym przystankiem. Spotkałam wielu znajomych z dawnych lat. Aż w końcu wsiadła ona. Moja koleżanka, z którą razem mamy podbić profil lingwistyczny. Droga transportem miejskim oraz na piechotę zajęła nam dwadzieścia minut. Po dotarciu na miejsce zorientowałyśmy się, że w zapasie mamy jeszcze godzinkę. Przez ten czas troszkę spacerowałyśmy po podwórzu szkoły, jak i zwiedzałyśmy budynek. Nadeszła godzina zero. Pod przyszłą salą zebrał się tłum. Wszyscy byli speszeni, zdezorientowani i wystraszeni. Jedynie nieliczni wzięli się na odwagę i wzajemnie witali. Po krótkiej przemowie naszej nowej wychowawczyni będącej również panią od WFu, zeszliśmy na boisko szkolne, gdzie czekała reszta uczniów. Apel trwał naprawdę długo, a przemówienie pani dyrektor ciągnęło się w nieskończoność. Nogi wrastały mi w beton boiska. Na szczęście miałam buty na zmianę, więc po akademii oraz spotkaniu z wychowawcą wbiłam się w trampki. W końcu czekało mnie jeszcze chodzenie po mieście. Program artystyczny przygotowany przez drugie klasy był naprawdę wyjątkowy. W chórze śpiewały same perełki, co w gimnazjum było nie do pomyślenia. Naturalna selekcja. Wyjesz jak kojot? Niestety, miejsc dla ciebie brak. Ucieszyło mnie to, ponieważ stwierdziłam, że apele w liceum są przygotowane na wysokim poziomie. Za mną pierwszy, a wrażenia jak najbardziej pozytywne. No, gdyby nie to stanie w pełnym słońcu... Wróciliśmy do klasy, a pani wychowawczyni podała nam plan lekcji. Poradziła, byśmy na własną rękę zwiedzili szkołę. Ja jednak odstąpiłam od grupy "badaczy" i czekałam na parę koleżanek przed szkołą. Zszokowało mnie to, że ludzie, z którymi jeszcze niedawno byłam na "ty" bez jakiejkolwiek empatii mnie mijają. Chciałam wyciągnąć do takiej osoby rękę jako pierwsza, lecz jej postawa zniechęciła mnie do tego skutecznie. I pomyśleć, że odezwała się do mnie znajoma, z którą zerwałam kontakt sześć lat temu. Okazało się, że będzie chodzić do równoległej klasy. Ucieszyłam się, ponieważ w ten pamiętny dzień rozstałyśmy się w niezbyt miłej atmosferze, o czym bodajże powstał niegdyś post. Tak czy siak, ten dzień był pełen niespodzianek. Opowiedziałam wam to, co się wydarzyło w naprawdę wielkim skrócie. Mogłabym jeszcze napisać o tym, że autobus powrotny spóźnił się ponad kwadrans, że gotowałam się na przystanku, że przez rok będziemy gościć w klasie Brazylijkę, że obcierał mnie prawy but, że miałam ciężką torbę, że wciąż czekam na paczkę z książkami i strojem na WF, ale uważam, że to zwyczajnie zbędne. Jak wyglądało Twoje rozpoczęcie roku? Czy zaczynałeś w nowej szkole? Poznałeś nowych ludzi? Opisz swój dzień! Jeśli są na sali absolwenci liceum, drugoklasiści lub trzecioklasiści - również proszę o zabranie głosu i cofnięcie się nieco w czasie.

8 komentarzy:

  1. Początek czegoś nowego... Ja strasznie się bałam, jak to będzie w Liceum, czy będę miała tam fajnych kolegów, koleżanki... przeżyłam, więc najwyraźniej nie było tak źle :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kolejnym dowodem na to, że liceum jeszcze nikogo nie zabiło :) Mam nadzieję, że nie będzie źle i w moim przypadku!

      Usuń
  2. Liceum to zupełny rzut na głęboką wodę, zupełnie inny świat jaki znałam wcześniej. Na szczęście zdążyłam się już przyzwyczaić, bo jestem już w maturalnej klasie :) Pozdrawiam, www.polinska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną dopiero pierwszy dzień, ale coś czuję, że za miesiąc już się zaaklimatyzuję, dokładniej poznam klasę i będzie dobrze. Musi być :)

      Usuń
  3. Fajnie, że odniosłaś pozytywne wrażenia. Oby tak dalej. Hehe rzeczywiście, apele w LO zawsze były bardziej na poziomie - u mnie tak samo :P pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Wad tej szkoły jest naprawdę niewiele. Są one tak małe, że aż warto przymkną na nie oko :) Apel na poziomie to coś, czego długo szukałam. W podstawówce dzieci zapominał tekstu, w gimnazjum wszyscy się wygłupiali, a w liceum? Pełna kultura!

      Usuń
  4. Ojej u mnie z kolei apele były makabryczne! Babeczka prowadząca szkolne kółko artystyczne uważała się za pępek świata i w dodatku zawsze jej się wydawało, że zbiera do swojego kółeczka same perełki... Niestety tylko ona tak uważała :) Ja również swój pierwszy dzień w szkole średniej wspominam raczej pozytywnie. Co prawda szłam do klasy całkiem sama, bez żadnego znajomego ale mimo wszystko było sympatycznie. Byłyśmy w klasie tylko w 5 dziewczyn więc szybko załapałyśmy ze sobą kontakt ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy dzień w liceum był dla mnie przerażający. Niezbyt dobrze go wspominam. Mam nadzieje, że potem będzie lepiej. Nie ma innego wyjścia - musi być :)

    OdpowiedzUsuń